Dupca to!! Jada do Niemiec

Wiele lat temu byliśmy z CHomerem i Maryanem świadkami sceny jak "Ramona" najbardziej znana bytomska penera rzuciła swoje tasie w kąt sklepu - nieistniejących już delikatesów na rogu Dworcowej i Moniuszki - i stwierdziła na cały głos "Dupca to!! Jada do Niemiec". No więc ja podobnie stwierdziłem w duchu i 30 kwietnia ruszyliśmy w drogę.
Niestety Aneczka nie wstrzeliła się w czasie i przestrzeni. Miała uwiecznić tablicę graniczną, ale jej się za szybko nacisło.
Z wyprawy tej kilka wartych odnotowania ciekawostek. Wybraliśmy się do Baden-Württemberg gdzie bardzo żywa jest tradycja obchodzenia Walpurgisnacht. W rejonie gdzie byliśmy tradycja ta objawia się głównie: całonocnym paleniem ognisk, pilnowaniem "drzewka" (co by ci z sąsiedniej wsi nie obcięli, bo będzie cały rok nieurodzaj) i piciu przy tym ognisku i "drzewku" piwa oraz robieniem psikusów. Ja nie zając tego zwyczaju zaparkowałem samochód przy ulicy i po kilku minutach tylna szyba była poklejona pianką do golenia i przyklejony na tej piance klopapier. Żart, który dotknął mnie był z gatunku małych i nie groźnych, jednak większość to większy kaliber np. rozebranie wozu drabiniastego i złożenie go na dachu garażu.
Zdjęcie zrobione dnia następnego rano więc klopapier już porwał wiatr.
Jako że byliśmy blisko granicy landów udaliśmy do Bawarii do miasta Rothenburg ob der Tauber. Miasto to słynne jest z kilku powodów, ale zdecydowanie najfajniejsze okazały się dwie rzeczy: mury obronne z wieżami wokół Altstadt'u oraz Muzeum Bożego Narodzenia.
Sądząc po ulotce nie ma po co wchodzić, ale zdecydowanie polecam odwiedzić to miejsce, szczególnie gdy posiada się małe dzieci. Weihnachtsmuseum z ulicy nie wyróżnia się zbytnio 3 okna i żołnierzyk.
Jednak w środku całe sale ozdób i dekoracji świątecznych różnej maści, różnego kształtu i rozmiaru. Wszystkie te ozdoby można zakupić niestety ceny z kosmosu co nie uchroniło nas przed zakupem aby jednej ozdóbki - 3 centymetrowej miniatury żołnierzyka ze zdjęcia. Niestety w środku kompletny zakaz robienia zdjęć więc można pooglądać zdjęcia na stronie internetowej muzeum oraz Käthe Wohlfahrt.
W szale zakupów z reklamtasiami - małżonka osobista i matka.
Ponadto pierwszą poważną podróż doskonale zniósł Mak, samochód się spisał i nie najgorzej spalał, zrobiliśmy zakupy głównie odzieżowe (cukru nie kupiliśmy, ale w całych Niemczech w marketach ze względu na ceny cukru w Polsce na jeden paragon można kupić maksimum 5kg cukru), zjedliśmy kumunijną Schwarzwälder Kirschtorte, ale najważniejsze z tej całej wyprawy spotkaliśmy się z rodziną i było super.

4 komentarze:

  1. a Ramona dodała jeszcze "...a ta Polska niech ch.. wy....e

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaa no taaa zapomniałem o końcu tego słynnego cytatu!! i powiem Ci, że nawet kilka dni w cywilizowanym świecie powoduje lekki "dół" psychiczny po powrocie więc faktycznie "a ta Polska niech chuj wyjebie!!"

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie takie auta są bardzo ekskluzywne i ja raczej myślałbym kupnie czegoś bardziej przyziemnego. Muszę przyznać, że już nawet czytałem na stronie https://kioskpolis.pl/koszt-rejestracji-auta-ile-kosztuje-rejestracja-pojazdu-sprowadzonego-z-niemiec/#kotwica4 na jakie koszty się przygotować kiedy chcemy sprowadzić pojazd z Niemiec.

    OdpowiedzUsuń